Friday, May 11, 2018


Prawda o świecie. O dobru i złu.


1.       Wstęp

       Aby zrozumieć to, co jest tutaj napisane, trzeba najlepiej wydrukować ten tekst, usiąść wygodnie w spokojnym miejscu (może na łonie natury) i przede wszystkim otworzyć na ten tekst swój naturalny instynkt, który mówi nam, co jest dobre, a co złe, co jest prawdą, a co fałszem. Instynkt ten zagubiliśmy, ale można go rozpoznać przy następujących sytuacjach: kiedy podejmujemy bardzo dobrą dla nas decyzję, którą przez długi czas trudno było nam podjąć, kiedy zrezygnujemy z pokusy niedobrej dla nas (np. z nałogu, czy ze zjedzenia czegoś niedobrego), czy kiedy zatrzymujemy wykonanie natręctwa. Proszę Was, abyście czytając ten tekst, otworzyli na niego ten swój instynkt, zaufali mu i byli świadomi, że złe – nie nasze myśli poprzez natręctwa mogą podsuwać sugestie, że to co jest tutaj napisane, to nieprawda. Jak wykorzystacie swój instynkt, który przez całe życie przynosi Wam tylko dobre rzeczy, to zrozumiecie, że tutaj napisana jest tylko prawda. Jeśli oprzecie się na nie swoich złych myślach, to zapewne potraktujecie ten tekst jako bujdę.


2.       Ogólny opis prawdy o świecie

       Świat został stworzony przez nas samych, byśmy mogli w nim doświadczać życia, z jednej strony będąc podzielonymi na różne istoty, z drugiej strony będąc w pełni świadomymi tego, że jesteśmy tym samym. Życie miało być dobre, piękne, pełne codziennych fantastycznych doświadczeń. Dlaczego takie nie jest? Poprzez doświadczenia opisane w kolejnym rozdziale wiem, że zło na świecie jest spowodowane przez coś zewnętrznego, przez coś, co cały czas usiłuje na nas wpływać, kontrolować, zmieniać naszą świadomość. Jest to poza nami, wpływa poprzez opisane później techniki na nasze myśli, ale najważniejsza informacja jest taka, że jeśli jesteśmy świadomi tego zła i jeżeli zaczniemy podążać za dobrem – to znaczy za swoimi myślami, za swoim instynktem, wtedy zło staje się w nas coraz słabsze, aż ostatecznie zupełnie znika i można powiedzieć, że stajemy się oświeceni, ale tak naprawdę stajemy się sobą – odzyskujemy poczucie siebie. To znaczy to kim jesteśmy i po co tu jesteśmy.
       Zło nie ma z nami szans, bo ostatecznie to my podejmujemy wszystkie decyzje w naszym życiu. Jedyna bolączka to to, że nie jesteśmy świadomi tego zła. Może jesteśmy świadomi, ale nie mamy pojęcia, gdzie ono się znajduje i jak sobie z nim radzić. Wszystko to opisuję w tym tekście. Nasuwa się być może pytanie, dlaczego jeśli to wszystko wiem, to samemu nie dojdę do oświecenia. Jest to wytłumaczone w kolejnym rozdziale.
       A więc co to jest zło, co nam nie pozwala doświadczać życia tak jak byśmy chcieli i jak powinno być nam dane? Zło każdy ma obok siebie. Z natury każdy z nas jest dobry, z natury wszyscy się kochamy, kochamy życie, świat, bo sami go stworzyliśmy. Dlaczego więc zachowujemy się często inaczej? Dlaczego często czujemy się nieszczęśliwi? Dlaczego jest zło na świecie? Do odpowiedzi doszedłem po wielu latach rozwoju duchowego, który, jak się okazało, dążył do oświecenia i byłem bardzo bliski tego oświecenia. Każdy tak naprawdę wewnętrznie marzy, by samemu dojść do oświecenia lub by ktoś inny do niego doszedł. Jest to nasze główne osobiste marzenie, a tłumaczę to już w tym rozdziale. Zatem zło to jest tak zwany diabeł, którego każdy ma przy sobie i który cały czas próbuje zniekształcać to, że z natury jesteśmy dobrzy, pełni miłości. Robi to poprzez wprowadzanie w nasz umysł natrętnych myśli, które uzupełniają nasze własne myśli i zmieniają naszą świadomość, zachowania. Sami w sobie jesteśmy ponad umysłem, jesteśmy istotami duchowymi, które stworzyły ten świat. Umysł ma nam służyć, by doświadczać tego świata. Jeśli nic go nie będzie zmieniać, żaden diabeł, to wtedy od początku życia jesteśmy świadomi tego, kim jesteśmy i mamy pełną swobodę działania – oczywiście dobrego działania, wiedząc, że my tak naprawdę jesteśmy wszystkim, co stworzyliśmy. Ale póki co każdy, nawet najbardziej poczciwy człowiek ma w sobie diabła. Zatem myśli składają się z naszych myśli oraz ze złych myśli od diabła. Poza tym jest świadomość, która ciągle się zmienia. Pomyślmy, ile razy zmienialiśmy pogląd na różne sprawy.
       W jaki sposób diabeł wprowadza do nas myśli i jak możemy je odróżnić od myśli swoich? Robi to poprzez natręctwa. Różnego rodzaju natręctwa, rytuały. Trudno w to uwierzyć, ale tak to rzeczywiście działa. Natręctwa są czynnościami, których sami w sobie byśmy nigdy nie wykonali, do których namawia nas diabeł. Jeśli zaczniemy wykonywać jedne natręctwa, to diabeł swoimi myślami będzie nas skłaniał do kolejnych itd., aż możemy skończyć bardzo źle, pełni smutku, chorób, nienaturalnych, złych zachować. Przed takim ciągiem zdarzeń wielu z nas ratuje nasz wewnętrzny instynkt, nasza świadomość i jednak opór przed diabłem. Często jest on trudny, bo diabeł wciska nam wytłumaczenia złych zachowań i kolejnych natręctw. Będąc nieświadomym tego mechanizmu, życie to tak naprawdę ciągła walka z tymi natręctwami i złymi myślami. U jednych mniej, u innych więcej. Ale będąc świadomym tego, co tu piszę, a mam ogromna nadzieję, że chociażby jedna osoba pobudzi swoją świadomość, czytając ten tekst, możemy stać się odporni na myśli diabła. Co za tym idzie, możemy być coraz szczęśliwsi, coraz lepsi, coraz zdrowsi, coraz ciekawiej prowadząc życie z coraz mniejszymi ograniczeniami. Jeśli chcemy, możemy też podążyć ku oświeceniu, aby zupełnie pozostawić diabła, samemu odnajdując prawdziwę życie i co za tym by szło, uzdrawiając z diabła inne osoby. Jestem przekonany, że wystarczy jedna w pełni oświecona osoba, by rozlać falę dobra na dzisiejszy świat. Dlaczego? To tłumaczę w kolejnym rozdziale, gdzie opisuję między innymi bycie blisko oświecenia, jak to wygląda, co to oznacza.


3.       Skąd o tym wiem?

       Duchowo rozwijam się od około 20 roku życia. Teraz mam 28 lat. Z początku było to słabe zainteresowanie duchowością, z roku na rok coraz większe. Właśnie poprzez naturalny instynkt czułem coś ciekawego w odkrywaniu siebie. Ale dopiero problemy emocjonalne skłoniły mnie do zagłębienia się w temacie. Dzieciństwo miałem dobre, ale podejście do życia już gorsze. Bardzo przejmowałem się opinią innych osób, byłem dość dużym egoistą. Przez kilka lat towarzyszyły mi tiki – mruganie oczami. W wieku około 16 lat nie akceptowałem tego, jak również tego, że jakby z natury jestem pewny siebie, wszystko wydaje się łatwe, to jednak coś mi ciągle przeszkadza. To właśnie było pierwsze nieświadome rozpoznanie myśli natrętnych, jak one mogą zmieniać mój nastrój. Wtedy głównie koncentrowałem się na pewności siebie. Jak ta pewność siebie może być szybko zaniżona, po czym powraca? Po paru latach takiej bierności w wieku gdzieś 19 lat zdecydowałem się walczyć z tymi zmianami, stosując różne sposoby. Musiałem mocno używać swojego instynktu, bo czułem, że dobry sposób to sposób, który praktykowałem jeszcze przez wiele innych lat i jeszcze niedawno się na nim opierałem. Czułem wewnętrznie, że doprowadzi mnie do czegoś dobrego. Problem był taki, że on raz dawał mi pewność siebie, raz tą pewność traciłem. Samo poczucie tego, że on jest dobry mnie nie przekonywało, tym bardziej, że cały czas musiały mnie od niego odwlekać natrętne myśli. Potrzebna była wielka cierpliwość i właśnie rozpoznanie własnego instynktu i odróżnienie swoich myśli od myśli nie swoich. Tego się uczyłem latami. Tamten sposób polega na stymulowaniu 3 oka poprzez taki ruch w głowie, który podejrzewam, że każdy, opierając się na instynkcie, jest w stanie poznać. Dopiero niedawno okazało się, że chodzi o 3 oko, wcześniej wszystko opierało się na spontaniczności i instynkcie. Przez to że ten sposób, który mogę dokładniej wytłumaczyć w prywatnej rozmowie, do której bardzo zachęcam w przypadku jakichkolwiek pytań, nie działał wystarczająco dobrze na krótką metę, pochłonąłem się w szukaniu innych sposobów, od czasu do czasu również stosując stymulację. Przez tak mocne zagmatwanie rozwinęła się u mnie nerwica natręctw, z którą borykałem się przez całe studia – najpierw w Warszawie, potem wyjeżdżając do Holandii. Mając 22 lata i studiując w Rotterdamie najpierw za namową rodziny poszedłem do psychologów, potem do psychiatry. Leki brałem przez trzy miesiące, odrzucał mnie od nich instynkt bardzo mocno. Coraz mocniej wtedy czułem, czym jest dobry instynkt i jak jest dla nas ważny. Ale zwodzony myślami natrętnymi, jeszcze wiele razy popełnię złą decyzję. Póki co podejmuję dobrą i za namową przyjaciela i własnego przeczucia wybrałem się do bardzo dobrego bioenergoterapeuty w moim rodzinnym mieście w Polsce. On bardzo mocno opiera się na tym, że aby żyć szczęśliwie i doświadczać życia, trzeba być świadomym tego, kim jesteśmy, że jesteśmy, jak on to nazywa, „cząstkami źródła”. Czułem znowu instynktownie, że te rzeczy są ważne i dobre i przez kolejne miesiące stosowałem sposób uświadamiania sobie kim się jest przez powtarzanie „jestem cząstką źródła”. To mi stopniowo coraz bardziej pomagało. Odchodziły kolejne natręctwa, stawałem się coraz lepszy w stosunku do ludzi i otaczającego świata. Ale jednak wciąż przez studia, stresującą pracę w Amsterdamie, gdzie spędzę kolejne dwa lata, koncentrowałem się głównie na pewności siebie i swobodzie działania, którą chciałem mieć tu i teraz. Po jakimś czasie zacząłem opierać się ponownie na swoim sposobie 3 oka, tym razem będąc już dużo bardziej świadomym duchowo i odważniejszym. Dodatkowo popalałem marihuanę i w przypadku gdy była to czysta marihuana, bez tytoniu, nie pijąc dodatkowo alkoholu, to wchodziłem w stany bardzo wysokiej świadomości. Spisywałem rzeczy, o których dzisiaj piszę w tym tekście, ale na drugi dzień złe myśli wyśmiewały te wszystkie teorie, które tam przedstawiałem. No ale ze sposobu 3 oka nie rezygnowałem. Jednak wiele razy go zrywałem, potem znowu w niego wchodząc. Wszystko przez złe myśli. Ja nie wiedziałem, o co chodzi, obwiniając siebie, jaki ja głupi, a nie zastanawiając się, skąd to się bierze, że cały czas popełniam błędy, których nie chcę popełniać. Ale dzięki jednak stosowaniu tego sposobu z łatwością w jeden dzień rzuciłem papierosy, kiedy to przez dwa lata paliłem po paczce dziennie, rzuciłem całkiem alkohol, pozbyłem się tików. Korzystając z instynktu odrzuciłem też mięso, sól. Dodam też, że przez ostatnie 10 lat nie byłem chory na żadną chorobę, po prostu nie dopuszczałem takich myśli do siebie. Ale wtedy pojawiła się jedna kwestia. W wieku podstawówkowym i gimnazjalnym zdarzało mi się kilka razy zabawić seksualnie z kolegami. Taka niewinna zabawa przeradzała się z roku na rok w coraz większe zainteresowanie chłopakami. Mimo że od zawsze podobały mi się dziewczyny, to w wieku gdzieś 22 lat szala przeszła bardziej w stronę chłopaków. Od tego czasu nie miałem ani razu związku z dziewczyną, a na dodatek zakochałem się w chłopaku. Do każdego wewnętrznie czujemy miłość i otwarcie takiej miłości, która wydaje się jak wielka miłość życia, nie znając ogromu miłości na świecie i prawdziwej miłości życia i związku heteroseksualnym, wydaje mi się, że może być powodowane przez diabła. Ale tutaj w przeciwieństwie do innych rzeczy nie jestem tego pewien. No ale zakochałem się. Ze względu, że było to tak naprawdę wielkie natręctwo, którego realnie to nie chcę, obniżyło to moje wibracje, zahamowało rozwój, który dopiero zaczął powracać po rozstaniu się z chłopakiem, ale to już będąc z powrotem w Polsce, mając 25 lat. A tutaj w Polsce wibracje ludzi dużo gorsze i brak swobody, bo mieszkałem raz u mamy raz u taty. Kocham ogromnie całą swoją rodzinę. Jak miałem momenty bliskie oświeceniu, to czułem do nich cudowną, odwzajemnioną miłość. Ale z jednej rzeczy warto zdać sobie sprawę. Każdy człowiek póki co ma przy sobie diabła. Diabeł w innych osobach tak samo może negatywnie działać na nas jak nasz sam diabeł. Jeżeli jednak jesteśmy świadomi tych mechanizmów i jeśli, przede wszystim, słuchamy siebie zamiast myśli diabła, to oddziaływanie ich w nas i u innych w naszym stosunku jest coraz mniejsze. Warto tu pamiętać, że osoby wokół nas tylko częściowo poddają się diabłu, a tak naprawdę to są osoby, które są inną cząstką nas samych i które nas kochają bezgranicznie. Dlatego nigdy nie powinniśmy być na nie źli, bo zło, nienawiść, to wszystko to są myśli podsuwane przez diabła, nie są one nasze. Ale mogą zniekształcić naszą świadomość, wtedy zupełnie sztucznie możemy czuć do kogoś nienawiść już nie tylko w myślach, ale i w swojej świadomości, co jest zwycięstwem diabła. Nie możemy się utożsamiać z tymi nienawistnymi myślami, jeśli wciąż nie potrafimy ich powstrzymać  (w innym rozdziale mówię o możliwościach powstrzymywania złych myśli), ale dla dobra wszystkich możemy się odcinać od różnych osób, nie słuchać ich rad płynących od diabła, słuchać ich dobrych rad, których też jest mnóstwo. Rzeczy które nam służą na tym świecie jest masa, kolejna która mi towarzyszyła przez ostatnie lata, to znaki numeryczne, które na siebie sami ściągamy. Jeżeli spontanicznie gdzieś widziałem cyfry zero (w różnej konfiguracji) i trzy jedynki, to mogłem wiedzieć, że jestem na dobrej drodze. Jeśli widziałem 1111, to wiedziałem, że jestem na bardzo dobrej drodze. Są jeszcze inne znaki, o których powiem później. Dlatego sądzę, że rozwój duchowy i dążenie do oświecenia mogą być sprawą nietrudną, ale jeśli ma się świadomość tych złych myśli i ich mechanizmów, które tutaj opisuję. Ale wracając do opisu moich doświadczeń, następne 2,5 roku spędziłem w rodzinnym mieście w Polsce. W rozwoju opierałem się już tylko na sposobie „3 oka”, cały czas, setki czy tysiące razy będąc wyprowadzanym z tego sposobu przez myśli, którym zawdzięczamy całe zło na świecie. Ale działałem dalej, coraz bardziej widząc, że potrzebna jest tutaj cierpliwość, wytrwałość i koncentracja. Dużo podczas pobytu w Polsce podróżowałem i pierwszy duży przełom nastąpił podczas pobytu w Birmie. Była tam tak dobra energia i tak miło, że stosując swój sposób po raz pierwszy doszedłem do tego co nazywam II etapem. Etap pierwszy już jest tak naprawdę bardzo dobry, złe myśli same się w nim odrzucają, chyba że je przyjmujemy jako swoje i akceptujemy. Pierwszy etap jest jednak bardzo niestabilny, raz jest się pewnym siebie i odpornym na złe myśli, bardzo często nie. Jedno było zawsze na pierwszym etapie, kompulsje wynikające z natręctw, które nie chciałem powielać, nie były powielane, była pełna własna kontrola nad kompulsjami. W Birmie doszedłem do drugiego etapu zaledwie po dwóch dniach, ze względu na pozytywne otoczenia, jakie mi tam towarzyszyło. Na drugi etap wchodziłem, mając pełne instynktowne przekonanie, że mogę teraz wejść na coś wyższego i na to wchodziłem, cały czas, sposobem „3 oka”. Drugi etap to już jest inna jakość. W nim można być niesamowicie efektywnym, ale też można wpaść w momenty gorsze – zależy to oczywiście od natręctw. Drugi etap też trzeba wytrwać, aby wejść na etap trzeci, który opiszę niebawem. Po powrocie z Birmy nastąpiło mocne załamanie, nie byłem w stanie wchodzić w pierwszy etap z powodu do którego doszedłem dopiero rok później. Nie wiedziałem, co robić, próbowałem innego sposobu, który okazał się nie do końca dobry. Diabeł przekonywał do niego. W nim wydawało mi się, że przemawia do mnie jakaś wyższa jaźń, a tak naprawdę te wszystkie przemawiania były od złych myśli. Wtedy zawierzyłem w to diabłu, że tak naprawdę wszystko jest dobre, zło po prostu powinno być. Wszystkie wytłumaczenia zła które są znane na świecie są fałszem od diabła. Jedyna prawda, to że zło jest tuż obok nas i zła nie powinno być. Po minięciu 3-4 miesięcy od wyjazdu do Birmy wróciłem do swojego sposobu „3 oka” i jakimś cudem udało mi się wytrwać tydzień I etapu, ale w drugim etapie wytrwałem tylko dwa dni, opierając się diabłu i wychodząc z niego (powody są różne, zawsze absurdalne, ale jak są wałkowane cały czas i się z nimi utożsamiam, to po jakimś czasie mnie przekonają). Kolejny przełom nastąpił miesiąc później na majówce 2017. Postanowaiłem jechać w Polskę pociągiem i rowerem przez 10 dni. Nie będąc jeszcze do końca świadom tych etapów itd., dzień przed wyjazdem wszedłem na II etap. Na początku wyjazdu zrobiłem sobie mocne postanowienie, że obojętnie, co by się działo, muszę wytrwać w swoim sposobie do końca wyjazdu. Wyjazd był super, choć były też trudne momenty, bo II etap nie jest łatwy. Najważniejsze, by w nim wytrwać i po 6 dniach przed przyjazdem do Lublina wszedłem na III etap. Jest to etap w którym pewność siebie i swoboda utrzymują się cały czas. Jest się niesamowicie optymistycznym i dobrze nastawionym do ludzi i otaczającego świata. Jest pełna swoboda, ale diabeł cały czas Ci towarzyszy, przede wszystkim odzyskuje wigor jak wykonasz jakieś natręctwa. Zatem po 2,5 dnia czasu, w którym działo się pełno niesamowitych rzeczy, poszedłem do pubu i wypiłem piwo z dziewczynami, które ogólnie podobały mi się tak mocno jak w dzieciństwie. Podczas picia i rozmowy diabeł mi się wkręcił, sugerując, że sposób nie działa, że powinienem od początku. Poddałem mu się po paru minutach i wyszedłem z, jak to nazywam, ścieżki. Aż cztery miesiące zajęło mi odgadywanie, jak doszedłem do tak niesamowitego stanu. Tak długo przez diabła i brak opierania się na instynkcie i zaufania mu w pełni. We wrześniu udało mi się wejść do II etapu i zauważyłem, że aby wejść na ścieżkę, trzeba uprzednio wyjść z jakiegokolwiek sposobu i wtedy w nią wejść. Do II etapu doszedłem po trzech dniach, w nim utrzymałem się tylko trzy kolejne dni. Byłem przekonany, że wejdę na ścieżkę bez problemu, ale jednak nie. Dopiero w grudniu rozpoznałem rzecz niezwykłą, która wydaje się być absurdalna. Okazało się, że na prawdziwy I etap można wejść, ale tylko w czasie między nowiem a pełnią. Drugi i trzeci etap już są od księżyca niezależne. Przy pełni pierwszy etap nagle ustępuje i zaczyna wykonywać się znowu niechciane kompulsje natręctw. Dlatego ważne, by wejść na II etap przed pełnią, co jest bezproblemowe, jeśli wejdziemy na ścieżkę po nowiu (mamy wtedy prawie 2 tygodnie czasu, by wejść na II etap). Piszę to wszystko, nie wiedząc, czy ktoś będzie wchodził w mój sposób, czy w sposób inny, ale opierający się na podobnych zasadach, czy w ogóle odnajdzie w swoim instynkcie inny, własny sposób na oświecenie. Dodam jeszcze tylko, że podejrzewam, że po III etapie następuje oświecenie albo w jego trakcie, ale nie jestem tego pewien. Po zorientowaniu się, że mój sposób nie jest zależny tylko ode mnie, od razu wytłumaczalne stały się niemożności wejścia na pierwszy etap w przeszłości i cały mętlik z tym związany i wykorzystywany przez złe myśli. Byłem przekonany, że dojdę do III etapu bez problemu. Mimo przekonania złe myśli nie odpuszczały. Przez 4 kolejne miesiące nie pozwoliły mi ani razu wejść na II etap, co by na pewno oznaczało, że wytrwałbym do końca. Napisałem, że one nie pozwalały, ale gdybym był świadom, w jaki sposób działają, to bym ich nie słuchał, dochodząc do swego. Na dodatek w marcu 2018 po pełni diabeł przekonał mnie, żebym w okresie pełnia – nów spróbował innego sposobu, bo byłem już pewien swego, że przy następnym nowiu muszę za wszelką cenę wytrzymać do końca, obojętnie co. Mimo że powinienem w tym okresie po pełni wejść normalnie w swój sposób, który nie działa, ale okazuje się, że zabezpieczał mnie przed intruzami energetycznymi. Przed kolejnym nowiem diabeł przekonał mnie, bym w ogóle wyszedł z jakiegokolwiek sposobu na 5 dni. Zrobiłem to i okazało się, że nie mogłem już wejść na I etap. Miałem zablokowane 3 oko, które przejawiało się pierwszą w życiu prawdziwą depresją, brakiem wyobraźni i jakigokolwiek instynktu. Byłem w rozpaczy, ale po tygodniu jakimś cudem przyszedł pomysł, by rozjaśnić oślepiającym złoto-białym światłem czekrę 3 oka. Znałem sposoby tego światła od mojego bioenergoterapeuty, zadziałało od razu, dając mi bardzo przyjemny stan. Wyszedłem z niego, skuszony przez diabła i prawie wszedłem na I etap, ale to jeszcze nie było to. Potem w coraz większych nerwach i popełniając kolejne błędy, dostałem depersonalizacji, z której wyszedłem znowu sposobem, na który wpadłem, aż w końcu nastał kolejny przełom. Używając swojego sposobu wraz z powtarzaniem „jestem cząstką źródła” wyszedłem z depersonalizacji i doszedłem do stanu, w którym poczułem, że powinienem niwelować wszystkie natręctwa. Najpierw przestałem wykonywać natręctwa ruchowe, potem nie wchodziłem w zagmatwane myśli. Poszedłem do miasta na spacer. Eliminowałem kolejne natręctwa: homoseksualizm, wstyd, zrywanie spojrzenia z ludźmi, coraz bardziej czułem siebie. Poczułem, że nie ma przeznaczenia i że ludzie są jakby opanowani tymi natręctwami. Czułem się coraz bardziej swobodny, miałem wspaniały instynkt odnośnie wszystkiego. Poszedłem na rower, dostrzegłem, że zmęczenie jest iluzją, za którą również odpowiadają natręctwa. Ostatecznie wyszedłem też z mojego sposobu i poczułem się wolny. Ale wciąż był to stan, w którym musiałem się powstrzymywać przed natręctwami. Aż przyszedł instynkt, który wskazał mi, że muszę jakby zamknąć umysł. Przez kolejne dni blokowałem myśli. Blokują się wtedy tylko myśli natrętne i to coraz bardziej. Coraz lepiej widziałem te myśli natrętne i odróżniałem je od myśli swoich. Dlatego przestałem wykonywać kolejne natręctwa, które rozpoznawałem. Czułem wyraźnie złą energię od złych myśli i od natręctw. Dążyłem do wyzwolenia się od nich zupełnego, czyli do oświecenia. Byłem w stanach, gdzie czułem prawdziwe szczęście, gdzie czułem się pewnie na każdym kroku, gdzie miałem chęć oddania wszystkiego innym, pomocy innym, gdzie mogłem zostawić otwarty dom czy samochód. Patrząc na zwierzęta, dostrzegałem w nich ludzi. Mogłem godzinę oglądać latające gołębie, widząc w nich niesamowite piękno stworzenia, które to ludzie dostrzegają i doświadczają tylko częściowo. Ale przede wszystkim coraz wyraźniej widziałem to co nam przeszkadza odczuwać ten stan przez całe życie. Widziałem natręctwa w sobie, u innych, bardzo wyraźnie. Dostrzegałem zło tego świata, zło zupełnie niepotrzebne, bo z drugiej strony samemu przeżywałem stan bliski oświeceniu, wiedząc, że to stan, który sobie zaplanowaliśmy i który każdy powinien przeżywać. Jest on jednak nam odbierany w sposób zły i podstępny przez coś, co jest obok nas. Nawet będąc świadomym tylu rzeczy, jednak wciąż ulegając złym myślom, które dopiero teraz w pełni rozumiem, popełniłem kolejne błędy. Przez dwa dni diabeł jakby utrzymywał mnie w złym sposobie poprzez cwane kreowanie teorii, w które zawierzyłem. Znowu porzuciłem swój instynkt i własne myśli, które nigdy nie dadzą nam zmienić sposób na zły, które nigdy nie doradzą nam nic złego, są one zawsze dobre i słuchając tylko ich zawsze podążamy w dobrą stronę. Po tych dwóch dniach wibracje mi mocno opadły. Pojawiło się rozczarowanie, które przesyłane jest w myślach przez diabła i nie znając jeszcze tych schematów, na które się nabierałem. Nabierałem się na ogromne wyrzuty sumienia, brak wiary, strach i przyszłość. Bo byłem tak blisko oświecenia, a teraz jest coraz gorzej. Wszystkie takie myśli są tworzone przez diabła. Popełniałem kolejne błędy, słuchając diabła. Przez dwa tygodnie diabeł coraz bardziej blokował mi czakry przy popełnianiu błędów. Aż zablokował mi zupełnie czakrę gardła i wszedł we mnie, czułem bardzo dokładnie, jak we mnie wchodzi. Czułem go bardzo mocno, jego złą energię, złe myśli. Jak opanowywałem wszystkie natręctwa, to wtedy on nie istniał. Czakrę potem odblokowałem, stosując metodę bycia światłem o nieskończonej przestrzeni i nieskończonej mocy. Ale potem popełniłem kolejne błędy i podczas pisania tego tekstu, w połowie tego rozdziału utraciłem tzw. flow. Dlatego od tamtego momentu tekst może być pisany w mniej błyskotliwy sposób, ale wciąż jest to prawda i bardzo ważne informacje. Patrzcie wciąż instynktem na kwestie tu poruszane, na poszczególne natrectwa, mniej irytujcie się składnią tekstu bardziej przekazywanymi informacjami. 


4.       Natręctwa

       Zło wchodzi poprzez natręctwa. Jeśli wykonujemy natręctwo, zło ma możliwość wchodzenia w nasze myśli. Poniżej jest lista wszystkich znanych mi natręctw wraz z opisem ich działania na nas:
·         tiki – tików jest mnóstwo, zła myśl następuje przed tikiem, tak jakby ją zakańcza i powoduje, że się z nią identyfikujemy
·         wszystkie natręctwa zaliczane do nerwicy natręctw
·         papierosy i alkohol – zapalenie papierosa czy wypicie alkoholu szkodzi nam, ale też powoduje spotęgowane przyjście złych myśli, marihuana tak nie działa i może nam pomóc
·         wszelkie uzależnienia – normalnie z natury nie istnieje uzależnienie, jest ono tworzone przez diabła
·         rytuały
·         odchylenia seksualne – naturalnie każdemu z nas podoba się w niesamowity sposób płeć przeciwna, każde odchylenie jest wbrew nas ( np. homoseksualizm, fetysze, zmiana płci, pedofilia), takie zachowania nas krzywdzą, są wytworem tylko i wyłącznie złych myśli, także oglądanie filmów porno jest wytworem złych myśli
·         dziwne miny – przywołują natrętne myśli (np. wykrzywianie się, nienaturalne napinanie mięśni, miny imitujące zmęczenie)
·         jedzenie – jedzenie mięsa to pokrewna kanibalizmu i dostarcza dużo energii diabłu, jedzenie nabiału też nie jest dobre, bo mocno ogranicza wolność, doświadczenie życia przez zwierzęta, dodatkowo sól i cukier są natręctwami (będąc w stanach bliskich oświecenia odrzucało mnie od tych wszystkich produktów, sól i cukier wyglądały strasznie, jak chemikalia w laboratorium, one nam szkodzą i wzmacniają myśli diabła, dlatego po paleniu marihuany myśli chcą szybko dużo jeść cukrów i soli, by wyjść ze stanu bliskiego oświeceniu), zatem normalne dla nas jest jedzenie samych owoców i warzyw, najlepiej organicznych, poczujmy to instynktem
·         oglądanie telewizji oraz filmów – oglądanie tego jest niepotrzebne i natrętne, złe myśli wtedy niejako nas hipnotyzują
·         czytanie gazet czy stron internetowych – taka wiedza jest nam niepotrzebna, gdy w normalnym stanie możemy w doświadczać przecudowanego świata
·         jakiekolwiek inne czynności przed komputerem – źle na nas oddziałuje
·         leki – jakiekolwiek leki i suplementy są nam niepotrzebne, bo w naszym naturalnym stanie bez myśli natrętnych, leczymy się z każdej choroby, mając tylko dobre nasze myśli
·         siedzenie albo leżenie w niewygodnych pozycjach od razu wzbudza złe myśli
·         spanie nie na wznak – naturalną i najwygodniejszą dla nas pozycją jest leżenie na plecach na wznak, wtedy myśli będą nasze i wyśpimy się bardzo dobrze, złe myśli nas od niej odwlekają tworząc sztuczny dyskomfort
·         nierówne stanie – naturalnie stoimy prosto na dwóch nogach, nierówne stanie jakiekolwiek inne powoduje złe myśli
·         drapanie się, naskórka palców, wyciskanie pryszczy itd. – podczas tych czynności przychodzą do nas diabelskie myśli
·         ziewanie, wzdychanie – spróbujmy opanować ziewnięcie, a zobaczymy, że nic się nie stanie, a nawet możemy poczuć się lepiej, ziewanie i wzdychanie powodują wejście złej energii i zaburzenie naszych myśli
·         niepotrzebne przełykanie śliny lub plucie – natrętne przełknięcie śliny niesie ze sobą przypływ negatywnych emocji, tak samo niepotrzebne plucie
·         łączenie się ze sobą końcówki kciuka i palca wskazującego – wydaje się dziwne, ale czuję to bardzo mocno, łączenie tych dwóch palców przynosi diabelskie myśli
·         szybkie jedzenie – naturalnie jemy wolno, małe kęsy, długo przeżuwając
·         ogólny pośpiech w czymkolwiek
·         natrętne wydłubywanie jedzenia z zębów i inne podobne czynności
·         przeklinanie
·         wstyd – jakikolwiek rodzaj wstydu jest wytworem diabła, nas ogranicza, jego wzmacnia, normalnie wstyd nie istnieje, bo wszyscy jesteśmy tym samym
·         zbrodnie i samobójstwo – zbrodnie dają ogromną siłę diabłu, nie ma większej krzywdy jaką mozna sobi wyżądzić niż samobójstwo, powinniśmy żyć mimo wszystko, bo każde życie walczy z diabłem, mniej lub bardziej świadomie, Wy możecie robić to świadomie poznając informacje w tym tekście
·         czynności wykonywane przy złych stanach (nerwowe ruchy, negatywny płacz, wydawanie dziwnych głosów i głosów rozpaczy, natrętne chodzenie koło siebie) – wtedy występuje bardzo złe sprzężenie zwrotne, bo jesteśmy już w złym stanie, który potęgowany jest tymi natręctwami i bardzo mocnymi złymi myślami
·         „bawienie się” swoją ręką jakimiś rzeczami, np. długopisem, czy sznurkiem od spodni – również nas hipnotyzuje i przynosi złe myśli
·         uwodzenie zajętej osoby – w stanie bliskim oświeceniu umiałem spontanicznie rozpoznać, która dziewczyna jest wolna, która zajęta, podobały mi się ogromnie tylko te wolne, w zbliżonym do mojego wieku
·         niszczenie przyrody innych zwierząt i roślin
·         wygłaszanie mantr, technik medytacji, modlitw – nie potrzebujemy żadnych technik medytacji, najlepsza medytacja to jest wygodne leżenie na plecach lub wygodne siedzenie i tylko nie dopuszczanie natręctw, wtedy odnajdujemy siebie, wtedy mamy własne myśli
·         religie – są wytworem złych myśli, opierają się na osobach rzeczywiście mocno rozwiniętych duchowo, być może oświeconych (Jezus, Mahomet, Budda), ale przez pokolenia są tak fałszywie pozmieniane przez złe myśli, że tylko nas oddalają od prawdziwej duchowości i ograniczają, dodatkowo mają w sobie złe rytuały, których sami z siebie byśmy nigdy nie wykonywali
·         rywalizacja między ludźmi – jakakolwiek jest nam niepotrzebna, wytworzona przez diabła, np. sport na punkty (o ile przyjemniej gra się w coś bez punktów albo uprawiając sport indywidualny)
·         rozciąganie – tak naprawdę jest nam niepotrzebne, a służy diabłowi, chodzi o jakiekolwiek rozciąganie (joga, po obudzeniu się, przed uprawianiem sportu)

       Lista natręctw może być dłuższa. Również u innych osób można dostrzec, jak natręctwa zmieniają ich zachowanie. Będąc spostrzegawczym, można zobaczyć, kiedy ktoś opiera się na złych myślach, a kiedy na swoich myślach. Zatem można zauważyć, że do każdego z natręctw ciągnie nas ta sama zła siła. Do ich nie robienia ciągnie nas nasz instynkt, jak do każdej innej dobrej dla nas rzeczy. Ale nie zdając sobie sprawy, kim jesteśmy, nie odróżniając naszych myśli od złych myśli, jesteśmy zagubieni, bez pełnej swobody, nieszczęśliwi, przestraszeni. Stosując opisane w kolejnym rozdziale metody, możemy się tego wszystkiego pozbyć, stopniowo odrzucając od siebie zło, aż może i uniknąć go całkowicie, a my się wyzwolimy zupełnie.


5.       Jak zwalczyć zło, oprzeć się na dobrze i odzyskać coraz więcej prawdziwego szczęścia i życia? Jak dojść do stanu oświecenia?

       Dróg zmian, które proponuję jest kilka. Pierwsze z nich to oparcie się na swoim instynkcie. Wcześniej o nim pisałem, jak to robić i jestem przekonany, że poleganie na instynkcie, na swoich myślach, rozpoznanie i nie sugerowanie się myślami natrętnymi, które zawsze po jakimś czasie tracą moc, to jest droga po pierwsze do szczęścia, po drugie w konsekwencji może być drogą do oświecenia. Nasz instynkt na pewno może nam podpowiedzieć sposoby na rozwój duchowy, tak jak podpowiadał mi. Ważne jest potem, by być cierpliwym, pokornym, wytrwałym, ale przede wszystkim by nie słuchać słych myśli, które nas zwodzą na drodze duchowej, sugerując niedobre zmiany sposobów i inne zachowania. W sposób wchodzimy, nie będąc w żadnym sposobie. Jeżeli już jesteśmy w jakimś sposobie i zastanawiamy się, czy go zmienić, to jeśli sami chcemy go zmienić, będąc w spokoju, to go zmieńmy. Jeżeli samemu chce się zmienić sposób na inny, w spokoju, zrób to. Jeżeli jesteś zdenerwowany, wtedy najprawdopodobniej złe myśli chcą zmienić sposób, odczekaj, uspokój się, posłuchaj swoich myśli, decyduj rozważnie, cierpliwie. Druga droga to spróbowanie jednego ze sposobów, które ja używałem. Jeden to stymulacja 3 oka, inny to zamknięcię umysłu, jeszcze inny to poczucie bycia cząstką źródła. Nie wiem, ale może u Was też zadziałają i poczujecie do nich instynkt. Trzecia droga to odrzucanie natręctw i można ją wykonywać jak najbardziej w dodatku do jakiejkolwiek innej drogi duchowej.
       Aby odróżnić swoje myśli od złych myśli, polecam dwa ćwiczenia. Po pierwsze siedzenie w wygodnej pozycji, bez żadnych natręctw, a po chwili, jak przypływają do Was swoje myśli. Czuje się wtedy z jednej strony przyjemność, dobro, spokój, z drugiej strony jest jednak dyskomfort imitowany sztucznie przez złe myśli. Zauważmy te myśli, które usiłują nas wyrwać z wygodnej, najlepszej dla nas pozycji. To ten sam dyskomfort, kiedy jesteśmy od czegos uzależnieni i nie wykonujemy przez dłuższy czas rzeczy, od której jesteśmy uzależnieni. Ten sam co w przypadku wszystkich natręctw. Zupełnie sztuczny dyskomfort, bo jeśli mu się nie poddamy, to po jakimś czasie on zawsze zniknie i wtedy czujemy siebie i prawdziwą przyjemność. Przyjemność z wykonania natręctw np. z jedzenia słodyczy jest iluzoryczna, to jest przyjemność wynikająca tylko z myśli diabła. To te myśli mówią nam, zrób to, ale to dobre, rób tego więcej. Sami realnie tego nie chcemy, bo to nas wyniszcza, a wzmacnia siłe diabła. Drugim sposobem jest leżenie na plecach na wznak. Wtedy tez natręctwa muszą się wysilać, by się do nas dobrać poprzez różne tiki, wzbudzanie poczucia dyskomfortu, poprzez myśli, że mamy robić coś innego lub ż coś z nami się złego dzieje i wiele innych myśli. Jeżeli sie temu nie opieramy, przychodza nasze własne myśli od siebie, o którym zapomnieliśmy, że jesteśmy, bo myślimy, że jesteśmy tylko świadomością.
       Wierzę w to, że świat będzie szedł ku dobremu i że ktoś dojdzie do oświecenia. Ta droga znając informacje przeze mnie tu przekazane, nie ma prawa skończyc się jak w moim przypadku. U mnie zadecydowały naprawdę niuanse. Oswiecenie nie jest czymś odległym, do czego zło będzie za wszelką cene nie dopuszczać. Na pewno nie, jestem o tym przekonany. Dobro jest silniejsze od zła, bo mamy własna wolę, instynkt i prędzej czy później zwyciężymy to i zobaczymy, jak wygląda nasze prawdziwe życie – bez zła.







No comments:

Post a Comment